Wreszcie mamy prawdziwe lato. Jest ciepło, świeci słońce, chociaż czasami przysłonią go chmury i zagrzmi oraz chwilę popada. Większość czasu spędzam teraz w ogródku, aby się nim nacieszyć. Więcej czasu w ogródku, to tym samym mniej przy komputerze i mniej odwiedzin Waszych blogów . Blog jest teraz u mnie na drugim miejscu i mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Chcę wykorzystać piękną pogodę i spotykać się z przyrodą. Jest lato i oprócz ogródka lubię też weekendowe wyjazdy do mojego ulubionego miejsca w górach. Ostatni wyjazd nie był jednak pogodowo udany. Jadąc do mojej "wilii", po drodze zaczął już padać deszcz. Miałam w planach zobaczenie starego ogrodu Kapiasów w Goczałkowicach (nowy już wcześniej widziałam i Wy też na zdjęciach). Na szczęście deszcz przestał chwilowo padać i poszłam na spacer po tym ogrodzie. Dobrze, że nie jest duży, bo woda z nieba krótko nie kapała. Dość już czytania :) teraz popatrzcie na kilka zdjęć z ogrodu.
Po obejrzeniu ogrodu pojechaliśmy w nasze ulubione miejsce w górach. Niestety były one w chmurach
i szybko trzeba było rozkładać "parasol" nad miejscem, gdzie lubimy siedzieć, bo zaczęło znowu padać.
Humor mi się jednak poprawił, jak zobaczyłam w pobliżu stokrotki, które wyrosły na drodze dojazdowej do jakiegoś domu,
oraz prawdziwka pod drzewem.
Następnego dnia wyszło słońce i poszłam na dłuższy spacer. Jadłam poziomki,
widziałam małego motylka (karłatek klinek),
oraz podziwiałam samotną naparstnicę rosnącą przy lesie.
Kolejny dzień też zaczął sie deszczem. Może to i nie przeszkadzło młodym kaczkom,
ale mnie z pewnością, tak.
Mam nadzieję, że lato dalej będzie piękne i nie szybko przeżyję znowu "zapłakany"weekend.