wtorek, 27 listopada 2012

NA DWORZE I W DOMU

Rano słońce próbowało przedrzeć się przez chmury i nie bardzo mu to wyszło :(



Na drzewach wisiały czerwone "korale",  



a na krzewach białe.



Czyżby wierzba miała zamiar wypuścić bazie,  



a forsycja  więcej kwiatów ?



W domu piesek ucinał sobie drzemkę, 



jedna rybka ze swym "odbiciem" pływa w szklanej kuli



i pięknie kwitną mi storczyki, którymi chcę się Wam pochwalić. Wiem, że wielu je ma i bardzo lubi, ale one są tak śliczne, że patrzenia na nie nigdy dość, tak myślę :)










czwartek, 22 listopada 2012

TROCHĘ TEMU TAM BYŁAM

NORWEGIA to kraj zajmujący zachodnią część Półwyspu Skandynawskiego, powierzchniowo trochę większy od Polski i zamieszkuję ją niecałe 5 milionów mieszkańców. Dla mnie to kraj fiordów ( wąwozów skalnych wypełnionych morską wodą, wcinających się nieraz na dziesiątki kilometrów w głąb stałego lądu), wodospadów spływających z ich zboczy oraz trolli ( stworów ze skandynawskich wierzeń ludowych przypominających wyglądem ludzi, ale bardzo brzydkich, złośliwych i mało inteligentnych oraz wyrządzających ludziom i zwierzętom szkody).                                    Oczywiście to nie jedyne zalety tego pięknego i niesamowitego przyrodniczo kraju. Są jeszcze białe noce ( nie mogłam zasnąć, bo dla mnie był cały czas dzień) i zorza polarna, widoczna tylko w okresie od października do lutego ( ja byłam w czerwcu ).
W trakcie jazdy samochodem do naszego planowanego miejsca nad fiordem, mieliśmy mały problem na drodze :)



ale wieczorem dotarliśmy do celu.



Rano następnego dnia z tarasu naszego domku zobaczyliśmy fiord w obie strony.





W takim pięknym  otoczeniu byliśmy 7 dni. Stąd robiliśmy wycieczki wzdłuż fiordu


i po drodze podziwialiśmy wodospady




oraz spotkaliśmy pierwszego trolla.


Pojechaliśmy do końca tego fiordu


i stamtąd do jęzora jednego z lodowców.


Spod niego spływała woda w pięknym kolorze.


Jechaliśmy też wyżej, aby zobaczyć fiord z góry


i jeszcze wyżej, gdzie woda z gór spływała do jezior i gdzie były jeszcze zimowe widoki.



Wracając spotkaliśmy znowu trolla.  


Po tygodniu pobytu tam pojechaliśmy dalej. Dotarliśmy do LOFOTÓW (archipelag na Morzu Norweskim ) i to było najdalej wysunięte miejsce na północy Norwegii, gdzie byłam.


To są domki rybaków. Popatrzcie, że na ich dachu jest trawa. Widziałam to nie tylko tutaj, ale na wielu domach w Norwegii. To wielowiekowa tradycja i poprawia izolację podczas długich zim.



Tego trolla zabrałam do domu, dla wnuczki.  


Ten wyjazd był cztery lata temu. Być może teraz bym zrobiła ciekawsze zdjęcia i lepszej jakości, ale przygotowanie tego postu sprawiło mi wielką przyjemność, bo odżyły we mnie wspomnienia. Mam nadzieję, że Norwegia Wam się spodobała :)))

sobota, 17 listopada 2012

ZIELONE "RÓŻNOŚCI "

Fiona na swoim blogu : 

                 ( link ->)  Raindrops and Daisies 

 organizuje w każdy piątek ( jestem spóźnialska :(, bo dzisiaj sobota)
                                 " Green Day "



i tam dzisiaj idę z moimi zielonymi zdjęciami. Nie będzie to jedno zdjęcie, jak wielu ma, tylko dziesięć. Zawsze mam problemy z wyborem zdjęć i tym razem też nie potrafiłam na mniej się zdecydować. Wyrzucam niektóre, potem wracam do nich i tak w kółko od wczoraj. Mam jednak nadzieję, że każdy coś dla siebie ciekawego znajdzie.
Na początek widok z Tatr



i dalej kolejno:
                                cynia




                       czosnek ozdobny (pąk)



                    motyl listkowiec cytrynek



                   przekwitła zantedeschia 
               ( w okresie kwitnienia była fioletowa )



                            zielona papuga



                  owoce nieznanego mi drzewa


                                   żołędzie

a

                                    żabka



   a na koniec widok w otworze mostku na rzece.


wtorek, 13 listopada 2012

POGODA NIE BYŁA ZBYT ŁASKAWA

Kilka dni pobytu w Tatrach i w tym czasie było trochę słońca, mgieł, chmur, deszczu oraz wiał wiatr halny. 
Początkowo było widać wysokie góry,



ale już w następnym dniu ich nie było i padał deszcz, na szczęście nie cały dzień.



Pojechaliśmy do Zakopanego pospacerować po Krupówkach, przy okazji zjeść placki ziemniaczane i oscypki.


Trafiliśmy też do domku nie dość, że ustawionego do góry nogami, to jeszcze na ukos. Podłoga też była na ukos i po wejściu do niego miałam problemy z utrzymaniem równowagi :). Mój błędnik wariował !



W kolejnym dniu pojechaliśmy na Słowację do Kvacianskiej Doliny. Był to dość długi spacer i często spotykaliśmy się ze spadającymi strumykami, 


 małymi wodospadami 


oraz "ozdobami" w strumyku.


Był też stary, czynny młyn na rzece


oraz kozy. Szczególnie spodobał mi się kozioł z grzywką prosto od fryzjera.  


Byliśmy też na stacji narciarskiej Małe Ciche,


gdzie siedząc na tarasie kawiarni podziwialiśmy wspaniałe widoki.




Winowajcą tej niezbyt ciekawej pogody z pewnością nie był :)