Uwielbiam fiołki wonne i czekałam na ich widok na trawniku w moim ogródku.
Gdy byłam tam na początku marca, jeszcze ich nie było. Później już nie poszłam, zbyt wielu ludzi wchodziło i wychodziło z terenu ogrodów i wolałam nie ryzykować z wiadomych powodów. Chodziłam i chodzę na spacery z Pepą starając się ludzi omijać, zresztą oni mnie też. Wczoraj poszłam na miejsce, gdzie widziałam fiołki w zeszłym roku, no i w tym roku na szczęście też były. Widziałam więc fiołki na trawniku, chociaż nie w moim ogródku.
Popatrzcie jak Pepa na mnie "krzywo popatrzyła":), gdy zerwałam kilka,
a ja chciałam z bliska na nie popatrzeć w domu.
2 kwietnia miałam jechać z koleżanką na tą wycieczkę:
https://www.funclub.pl/offer/platinum-amsterdam-i-poczdam-festiwal-tulipanow-i-miasto-palacow
Bardzo się cieszyłam, a szczególnie z Keukenhof, gdzie byłam 9 lat temu i marzyłam to miejsce, jak z bajki, zobaczyć ponownie. Niestety marzenia nie zawsze się spełniają. Pociechą są zdjęcia, które wtenczas robiłam, ale i żal, że nie będę tam spacerować i podziwiać tego miejsca w tym roku. Popatrzcie jak było:
10 kwietnia miał być rodzinny, świąteczny wyjazd na cztery dni w Pieniny, blisko Jeziora Czorsztyńskiego. Była radość, że będziemy razem przez klika dni, ale planu nie uda się zrealizować i nam wszystkim jest bardzo przykro z tego powodu.
To, co miało być, nie będzie, pewno nie tylko moje plany nie będą zrealizowane. Niestety to, co się do tego przyczyniło, jest niespodziewane i niebezpieczne dla nas wszystkich.
Pewno się zastanawiacie, czemu mnie tak długo nie było na blogu. Ja się po prostu zagubiłam w mojej codziennej, a właściwie wieczornej samotności i trudno mi jest znaleźć właściwą drogę, do jej pokonania. Muszę jednak z tym sobie dać radę, a szczególnie teraz. Mam nadzieję, że nasze spotkania tutaj, pozwolą nam przetrwać ten trudny czas. Dziękuję wszystkim, którzy myśleli o mnie, martwili się i pisali o tym.
Pepa też Wam dziękuje :)
Gdy byłam tam na początku marca, jeszcze ich nie było. Później już nie poszłam, zbyt wielu ludzi wchodziło i wychodziło z terenu ogrodów i wolałam nie ryzykować z wiadomych powodów. Chodziłam i chodzę na spacery z Pepą starając się ludzi omijać, zresztą oni mnie też. Wczoraj poszłam na miejsce, gdzie widziałam fiołki w zeszłym roku, no i w tym roku na szczęście też były. Widziałam więc fiołki na trawniku, chociaż nie w moim ogródku.
Popatrzcie jak Pepa na mnie "krzywo popatrzyła":), gdy zerwałam kilka,
https://www.funclub.pl/offer/platinum-amsterdam-i-poczdam-festiwal-tulipanow-i-miasto-palacow
Bardzo się cieszyłam, a szczególnie z Keukenhof, gdzie byłam 9 lat temu i marzyłam to miejsce, jak z bajki, zobaczyć ponownie. Niestety marzenia nie zawsze się spełniają. Pociechą są zdjęcia, które wtenczas robiłam, ale i żal, że nie będę tam spacerować i podziwiać tego miejsca w tym roku. Popatrzcie jak było:
10 kwietnia miał być rodzinny, świąteczny wyjazd na cztery dni w Pieniny, blisko Jeziora Czorsztyńskiego. Była radość, że będziemy razem przez klika dni, ale planu nie uda się zrealizować i nam wszystkim jest bardzo przykro z tego powodu.
To, co miało być, nie będzie, pewno nie tylko moje plany nie będą zrealizowane. Niestety to, co się do tego przyczyniło, jest niespodziewane i niebezpieczne dla nas wszystkich.
Pewno się zastanawiacie, czemu mnie tak długo nie było na blogu. Ja się po prostu zagubiłam w mojej codziennej, a właściwie wieczornej samotności i trudno mi jest znaleźć właściwą drogę, do jej pokonania. Muszę jednak z tym sobie dać radę, a szczególnie teraz. Mam nadzieję, że nasze spotkania tutaj, pozwolą nam przetrwać ten trudny czas. Dziękuję wszystkim, którzy myśleli o mnie, martwili się i pisali o tym.
Pepa też Wam dziękuje :)