sobota, 27 lutego 2016

EGZOTARIUM W SOSNOWCU

1956 roku zostało otwarte na terenie Parku Miejskiego Egzotarium. Jest ono jednopoziomowe (pow. użytkowa 1100 m kw.) i przez cały okres swojego istnienia nie przeszedł żadnej modernizacji. Nie zachęca więc swoim widokiem zewnętrznym do wejścia do jego wnętrza (zdjęcie z wczorajszego dnia).


Miejsce to jednak ma wielu zwiedzających i mnie oczywiście też. Przy wejściu rośnie magnolia. Są już pąki, 


a wkrótce będą kwiaty.


Przed wejściem do środka przypomniałam sobie, że 2012 roku kwitła agawa i żeby kwiat mógł rosnąć usunięto szybę w dachu :).


Zimą jest tam zielono i żeby naładować swoje "akumulatory" lubię sobie po nim spacerować. Roślin jest bardzo dużo i jest im już ciasno. Naruszają już konstrukcję dachu.


Kwiatów nie było wiele, ale trochę kolorów się pojawiło.




Oprócz roślin są gady, a między innymi leniuchujący legwan zielony


oraz ciekawski gekon lamparci.  


Lubię patrzeć z jakim zainteresowaniem patrzą na zwierzęta (nawet takie) dzieci, a sporo ich tu przychodzi z Rodzicami.  


Są tu też ryby 


i ptaki


W miesiącu kwietniu są "wystawy orchidei" i można zobaczyć ciekawe okazy oraz kupić kwiaty.




To wszystko będzie w nowym budynku, bo na lata 2016- 2018 przewidywana jest całkowita metamorfoza obecnego egzotarium oraz parku

Ma powstać  dwa razy większy budynek o pow. 2 tys m kw. Będzie w najwyższym miejscu miał 25 m wysokości. Ekspozycje na parterze będzie można oglądać z tarasów umiejscowionych piętro wyżej. Pawilony dla zwierząt będą nowocześniejsze i bardziej przestronne. Park wokół ma pełnić funkcję ogrodu botanicznego. 
Wizualizacja tego obiektu wygląda tak ( zdjęcie z internetu).


Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie w realizacji planów i powstanie nowe piękne Egzotarium :))).

czwartek, 18 lutego 2016

WIDOKI, KTÓRE PODNIOSŁY MI POZIOM ADRENALINY

Na południu Francji w Prowansji płynie rzeka Verdon. Przez stulecia, przez wapienne skały jurajskie, wyrzeźbiła ona na długości 21 km imponujący wąwóz, nazwany Kanionem Verdon. W niektórych miejscach jego głębokość dochodzi do 800 metrów, a górne krawędzie oddalone są od siebie od 200 do 1500 m. Przy dnie kanion ma od 6 do 100 m. Dno jest dostępne jedynie dla doświadczonych kajakarzy. Wzdłuż kanionu jest malownicza droga oraz punkty widokowe. Sama jazda tą drogą to już wyzwanie jak dla mnie. Z obawą wchodziłam na ten most, nie dlatego, że może się zarwie, tylko czy  moje lęki wysokości pozwolą mi popatrzeć w dół :(.



 Weszłam jednak i podziwiałam :)


Gdy była możliwość stawaliśmy i patrzyliśmy w dół.



Dojechaliśmy do miejsca skąd było już widać sztuczny zbiornik na rzece Verdon, zwany Jeziorem Lac de Sainte-Croix 


oraz most stojący nad miejscem wpływania rzeki do jeziora.


Z mostu podziwialiśmy ją, będąc już blisko, oraz kolor wody.


Rzeka ta jest udostępniona w niektórych miejscach miłośnikom raftingu,


ale niektórzy kończyli go tak :)


Francuzi się chwalą, że kanion jest jednym z najwspanialszych tworów natury w ich kraju i ja się z nimi zgadzam :)))

środa, 10 lutego 2016

"ZIMOWY" SPACER I PRZYGODA PEPY.

Jest zima, która zimy nie przypomina wcale. Jak ma być taka jesienna, to niech odchodzi jak najszybciej i niech przychodzi wiosna.
W pobliżu mojego miejsca zamieszkania są 4 jeziora (Pogoria I, II, III, IV), które są wynikiem zalania wyrobisk piasku, który wcześniej wydobywano dla okolicznych kopalń węgla. 
Wybrałam się z córką, no i oczywiście z Pepą nad Pogorię IV (największe z czterech jezior), której wcześniej nie widziałam.


Wzdłuż jeziora jest asfaltowa szeroka ścieżka, po której moja córka jeździła na rolkach, a Pepa biegała z nią przeważnie będąc na smyczy, bo byli też tam rowerzyści       i bałam się, żeby nie wpadła pod koła. Ponadto Pepa czasami biega za rowerzystami i szczeka :(.


Ja natomiast sobie spokojnie spacerowałam przy jeziorze, które w dużej części było zamarznięte i pstrykałam od czasu do czasu zdjęcia. Widoki z pewnością będą ciekawsze wiosną i latem, gdy kolorów będzie więcej. Popatrzcie jednak na to, co obecnie zwróciło moją uwagę.






Ponieważ w części gdzie chodziłam, nie było wcale ptaków wodnych, pojechałyśmy jeszcze nad Pogorię III, bo byłam pewna, że tam będą i były. Ja poszłam w jedną stronę oglądać ptaki, a córka dość daleko w drugą stronę, gdzie ich nie było, aby Pepa mogła pobiegać bez smyczy i nie goniła ich.
Jezioro też było w dużej części zamarznięte, ale kaczek krzyżówek, łysek i łabędzi było sporo.



Z daleka widziałam, że Pepa chodzi po lodzie i próbuje jego smaku :)


Ja jeszcze chwilę obserwowałam ptaki,




a następnie zaczęłam iść w stronę córki. Pepa mnie chyba zauważyła i zaczęło blisko brzegu jeziora, ale po lodzie, biec w moją stronę. Była już blisko mnie, gdy lód się pod nią załamał i wpadła do wody. Z pewnością była zaskoczona       i przestraszona, ja zresztą też. Nie w głowie mi było robić jej w takim momencie zdjęć, bo parzyłam jak radzi sobie z wydostaniem się z wody i udzielenia jej pomocy w razie potrzeby. Dała jednak sama radę :)))


wtorek, 2 lutego 2016

ROCZNICA

Pięć lat temu ukazał się mój pierwszy post. Byłam z Wami   5 zim,






5 wiosen,







5 lat,






5 jesieni







i będę dalej, bo sprawia mi to przyjemność     i bardzo lubię się z Wami spotykać :))).   Czasami mam chwile zwątpienia i zmęczenia, ale jak takie będą, napiszę Wam, że robię przerwę na jakiś czas. W tej chwili jednak jej nie ogłaszam :).