środa, 29 lipca 2015

WAKACYJNA FRANCJA I DODATKOWE WIADOMOŚCI

We Francji byłam tylko cztery dni i była dość ładna pogoda przez trzy dni, a czwartego padał deszcz. Można było nawet popatrzeć na Alpy, chociaż trochę w chmurach.



Moje miejsce stałego pobytu było w pobliżu Annency znajdującym się w południowo-wschodniej Francji ( Górna Sabaudia), nad jeziorem o tej samej nazwie.



Na jeziorze miałam przyjemność zobaczyć perkoza dwuczubego :).



Przy słonecznej pogodzie byłam w  Annency. Liczne kanały rzeki Thiou oraz mosty sprawiają, że to urokliwe miasteczko zwane jest alpejską Wenecją. 



Na wyspie na rzece jest pałac z XII wieku, będący rezydencją właścicieli Annency.



Teraz razem ze mną pospacerujcie po tej ślicznej, ozdobionej dodatkowo kwiatami, miejscowości.

















Na wzgórzu jest zamek, ale niepotrzebnie tam poszłam, bo był zamknięty :(



Na koniec jeszcze kwiaty :)



Pierwszym, co zauważyłam po przyjechaniu do Chambery, były dwa misie siedzące na balkonie,


a przyjechałam tu głównie dla fontanny des Elephants, która powstała w 1838 roku na cześć ofiarodawcy hrabiego de Bogine, który w Indiach dorobił się fortuny i część przeznaczył na rozbudowę miasta. Miałam pecha, bo była w remoncie i tylko jeden słoń był, zamiast czterech ( po jednym z każdej strony) :(.



Spacerowałam po mieście. Oglądałam ciekawe domy,


drzwi, 


 zaglądałam do okien


i rozbawiły mnie te manekiny sklepowe.


Byłam też zobaczyć Zamek książąt Sabaudii, który nie jest do zwiedzania, bo to obecnie siedziba władz regionalnych.  


Na placu przy zamku było coś co lubię i zbieram, to jest dzwonki, ale oczywiście nie takie duże :).


Stała też rzeźba, która mi się podobała oraz miejsce postawienia jej.


Był jeszcze zamek w Menthon


który był do zwiedzania od godziny 14-18, a my byliśmy o wiele za wcześnie i mogliśmy tylko popatrzeć na niego zza muru :(.



WIADOMOŚCI :

1. Od "poczęstowania" zapachem czosnku nornic w moim ogródku, jak dotąd nie mam ich ponownych odwiedzin. Ciekawa jestem na jak długo to pomoże, ale cały czas obserwuję i na wszelki wypadek mam odpowiedni zapas zawsze pod ręką.

2. Nie będzie mnie z Wami do połowy sierpnia !
Jedziemy z naszą starszą wnuczką na wakacje. Chcemy jej pokazać miejsca w których nie była. W planach jest Zalipie, Sandomierz, Zamość, Roztocze ( wybrane miejsca), Jezioro Czarne w Sosnowicy, gdzie jej Tata, jako dziecko,  bywał na wakacjach z Rodzicami.


sobota, 18 lipca 2015

DZIAŁO SIĘ U MNIE W OGRÓDKU, OJ DZIAŁO :)

Mamy lato, są teraz dni piękne, chociaż czasami za bardzo upalne, były jednak i pochmurne, chłodne i z deszczem. Mam ogródek, więc sporo czasu w nim spędzam przy ładnej  i gorszej pogodzie. Zawsze jest co robić, co podziwiać i co przeżywać. Są kwiaty, na które czekałam. Zakwitła mi pięknie po dwóch latach różnokolorowa hortensja.


Kwitnie lipka, która zimę spędziła w domu.


Ciekawy kwiatek ma rozwar.


Zakwitł mi po raz drugi pierwiosnek.  


Lubię tę lilię,  


zantedeschię


i kolor tego liliowca.


Ja oglądałam kwiatki, a Pepa przestała się bawić swoją ulubioną zabawką i wypatrywała czegoś ( myślę, że ptaka ) to tu,


to tam.


Bielinek siedział na kwiatku,   


trzmiel na lawendzie,


a pszczoła na czosnku ozdobnym.


W oczku wodnym kwitną lilie,


na liściu funkii była larwa ważki,


jedyna żabka ma "wroga",


zaskrońca. Był to młody okaz, był mały, ale i tak się go wystraszyłam, bo się ich po prostu boję i nie znoszę. Kilka lat temu miałam sporo żab, ale pojawiły się zaskrońce i żabki zniknęły z oczka :(((.


Na początku lipca zauważyłam, że mam kolejnych nieproszonych gości, nornice. Zaczęłam walkę z nimi. Pozwalałam Pepie kopać w ziemi w ich poszukiwaniu, 



zakopywałam ich tunele, wkopywałam butelki , których szum wpadającego wiatru miał je odstraszać, zalewałam wodą i to wszystko było bez efektu. Nie chciałam używać żadnej trucizny ze względu na Pepę. Wyczytałam w internecie, że one nie znoszą zapachu czosnku i kupiłam pięć główek. W miejscach widocznych tuneli pod ziemią robiłam dziurki, wkładałam kawałki czosnku i lekko przysypałam ziemią. Następnego dnia nie było nowych śladów ich pobytu, więc zasypałam  wszystkie tunele i otwory. Już dwa dni nie widać nowych śladów ich "szaleństwa" w moim ogródku. Czyżbym zwyciężyła, czy to tylko chwilowa cisza przed kolejnym atakiem :)))

czwartek, 2 lipca 2015

WAKACYJNE WSPOMNIENIA PEPY

PEPA powiedziała mi :))), a ja przekazuję Wam, co najbardziej zapamiętała z majowego wyjazdu.

- Śnieg w przełęczy Oberalp w Szwajcarii na wys. 2046 m.



- Lamę,



którą zobaczyła, biegając po łące ( Szwajcaria).



- Widoki na Dolinę Lauterbrunnen  ( Szwajcaria),



które podziwiała stojąc w trawie wśród kwiatów.



- Wycieczkę stateczkiem po Jeziorze Thun (Szwajcaria),



na której była bardzo grzeczna.



- Czarną krowę w Szwajcarii, która pokazała język :)



Pepie, gdy ona się bawiła piłeczką



- Fontannę na Jeziorze Genewskim, której strumień wody wzbija się na wysokość do 140 metrów,




chociaż i kwiatek w tej malutkiej fontannie w Genewie też ją zainteresował.



- Górę Matterhorn o wys. 4478 m w Szwajcarii,




gdzie, żeby ją zobaczyć, musiała jechać pociągiem.



- Kaczkę hełmiatkę na Jeziorze Annency we Francji,



do której by z pewnością popłynęła, ale nie mogła, bo była na smyczy.



- Wodospad Krimml w Austrii,



gdzie się oblizywała, bo chyba na nos jej spadała mgiełka z niego, albo krople deszczu, bo padało.



Miłe wakacje były, ale się skończyły - tak twierdzi Pepa :)))