czwartek, 18 stycznia 2018

CHODZIŁAM NA SPACERY I MAM DUŻO CHODZIĆ, ALE ...


Ostatni zeszłoroczny spacer był przy zbiorniku Stawiki w Sosnowcu i chodziłam o kulach, tak jak i na poprzednich. Nie było to ani łatwe, ani przyjemne, gdy trzeba było uważać na "cztery nogi".





2 stycznia byłam na kontrolnej wizycie w szpitalu w Krakowie. Mam wytyczne:
               - chodzić po schodach normalnie,
               - chodzić w domu  i na dworze bez                                 kul, 
               - chodzić jak najwięcej i starać się 
                  utrzymywać prawidłową postawę                                i chód.  
Ostatni punkt jest dla mnie rehabilitacją i nie mam chodzić na ćwiczenia, mam wręcz zakaz.  
Byłam w Krakowie, 

   
więc był pierwszy spacer bez kul i kilka zdjęć z uwielbianego przeze mnie miasta. Był i smog, co widać na niektórych zdjęciach.












 Dobrze, że w pobliżu gdzie mieszkam, są liczne zbiorniki wodne, bo lubię wodę i spacery przy nich.  Ten spacer jest w Kazimierzu Górniczym, dzielnicy Sosnowca.







Kolejny spacer jest nad Pogorią I w Dąbrowie Górniczej.







Oczywiście nie codziennie gdzieś tam jadę, żeby później spacerować. Jak nie jadę, to chodzę z Pepą na spacery, z czego i ona pewno jest zadowolona.





W mieszkaniu też już mam wydeptane ścieżki :).

Bez kul chodzę bez problemu. W domu zresztą już wcześniej chodziłam. Schody, to też nie problem. Chodzenia jest dużo, zgodnie z zaleceniami. Skąd więc "ale", które jest w tytule postu ? To "ale" to,  utrzymanie prawidłowej postawy przy chodzeniu i właściwego chodu. Ja prawie trzy lata chodziłam pochylona do przodu i utykałam, bo jedna noga była krótsza z powodu starej chrząstki. Pewno i to częściowo  przyczyniło się do zmian w kręgosłupie, które zostały stwierdzone już przed zabiegiem. Teraz muszę chodzić wyprostowana, a to wybitnie nie odpowiada kręgosłupowi. "Buntuje się" i boli :(. Lekarz miał rację, że wszystkie bóle nie miną po zabiegu. Nie boli prawie biodro (tylko przy wstawaniu z krzesła), ale boli kręgosłup. Na rehabilitację kręgosłupa jeszcze nie mogę chodzić. Kiedy będę mogła, dowiem się 27 lutego w trakcie kolejnej wizyty kontrolnej w szpitalu w Krakowie. Nogi mam równe, a dalej utykam, nie ciągle, ale tak. To chyba "nawyk" z poprzedniego  chodu :(. Próbuję różnych sposobów i nawet chodzę z książką na głowie :), ale jak na razie bez efektu. :(((

Wyżaliłam się,  bo chcę żebyście wiedzieli dlaczego zamilkłam i nie ma mnie prawie na Waszych blogach. Mam nadzieję, że wkrótce będzie lepiej i zacznę Was odwiedzać :))).