PEPA
i ja z mężem jedziemy na wakacje. Nie będzie mnie z Wami w maju. Gdzie będę nie powiem teraz, zobaczycie po powrocie w moich postach :).
Ostatnie dni spędzałam z Pepą w ogródku, bo chciałam zrobić przed wyjazdem wszystko co zaplanowałam i co należało zrobić. W cięższych pracach pomagał mi mąż oczywiście, bo samej byłoby mi trudno wiele rzeczy zrobić przez moją biodrową dolegliwość. Prace ogrodowe zajmowały mi to sporo czasu, dlatego i Was rzadziej odwiedzałam. Mam nadzieję, że to rozumiecie i mi wybaczycie.
Jak wrócę, to w ogródku już będą inne kwiaty kwitły, tych, co dzisiaj pokażę już nie będzie, ale zapraszam do pooglądania tego, co jest teraz i jak mi Pepa "pomagała".
kwiaty pigwowca
pierwiosnek
niezapominajka
niezapominajka kaukaska
ułudka wiosenna
zawilce
PEPA
psi ząb
szachownica kostkowa
tulipan botaniczny
sasanka
PEPA
kwiaty czereśni
azalia miniaturowa
magnolia
I jeszcze z dzisiejszego pochmurnego i deszczowego dnia :(
narcyzy
cesarska korona
biały fiołek
kwiaty poziomek ( popatrzcie na ich różne płatki )
Dzisiaj PEPA już nie wygrzewała się na słońcu, dzisiaj zwiedzała ogródek :)
Wiem, że zdjęć sporo, ale wydaje mi się, że kwiatów nigdy dość :)
DO ZOBACZENIA W CZERWCU !
W ubiegłym tygodniu pojechaliśmy do naszej "budki" w Szczyrku zrobić trochę pozimowych porządków, pobyć na świeżym powietrzu, no i pospacerować. W dniu przyjazdu pogoda była słoneczna, ale było odświeżanie domku, rozmowy ze znajomymi, grillowanie i nie robiłam zdjęć. Postanowiłam, że zrobię je następnego dnia. Następnego dnia przywitało nas szare niebo, silny wiatr, chłód i ...
Deszcz padał, ale na szczęście przestał na chwilę. Poszłam więc do mokrego lasu poszukać kwiatków. Na ten widok czekam każdego roku, gdy las w wielu miejscach jest pokryty żywcem gruczołowatym. Jest ich najwięcej.
Są też pierwiosnki,
miodunka plamista,
zawilce, niestety zamknęły się w czasie deszczu,
blisko strumyka rósł lepiężnik biały,
a przy samym strumyku były kaczeńce.
Było słychać śpiew ptaków, ale z zobaczeniem ich już były kłopoty. Chyba też nie lubią deszczu i pochowały się :). Tylko zięba pokazała mi swoją urodę.
Pepa też nie była szczęśliwa, bo zamiast biegać w pobliżu nas lub bawić się w strumyku, siedziała w domku :(.
Mieliśmy być jeszcze jeden dzień, ale przy takiej pogodzie i braku perspektywy poprawy jej, wg.prognozy pogody, pojechaliśmy do domu.
Obecnie pogoda się poprawia, jest słonecznie, jest cieplej i mam nadzieję, że już będzie tylko lepiej, a mój następny post będzie ze słonecznego ogródka :))).
W sobotę byłam z córką i młodszą wnuczką w sosnowieckim egzotarium. Przed wejściem do niego kwitnie już magnolia.
We wnętrzu początkowo chodziłyśmy razem i podziwiałyśmy kwiaty. Na początek zachwyciła nas bugenwillą,
a później różne storczyki.
Wnuczkę zainteresował kotek :),
a za chwilę zobaczyła żółwie.
Długo je oglądała z córką, więc ja poszłam dalej.
Wróciłam do nich, ale wnuczka nie miała już ochoty oglądać kwiatków, chciała iść do zwierząt. Podziwiała gekona orzęsionego,
papugi,
a najdłużej stała przy kajmanach
i czekała aż jeden z nich zamknie swoją paszczę, ale on nie chciał :)
Wracając do domu po mile spędzonym czasie w egzotarium, zobaczyłyśmy jeszcze kwitnące drzewo.
Jak dotąd kwiecień dni lata nie wplata, tylko pokazuje swoje prawie zimowe oblicze. Jest zimno, wieje silny wiatr, pada na przemian śnieg i deszcz. Słoneczko rzadko się na niebie pokazuje. W środę będąc z Pepą na spacerze zauważyłam, prawdę mówiąc dzięki niej, sporo fiołków w trawie.
Trudno jednak trzymając ją na smyczy robić zdjęcia takim malutkim kwiatuszkom. Postanowiłam więc, że następnego dnia przyjdę w to miejsce bez niej. I poszłam, chociaż zastanawiałam się, czy to ma sens. Zobaczcie dlaczego :(
Po jakimś czasie śnieg się zaczął topić, więc poszłam jeszcze raz i było już fiołki widać.
Następnego dnia śniegu już nie było, więc poszłam ponownie. Zobaczyłam je w całej swojej okazałości, ale na kwiatkach widać szkody poczynione przez śnieg.
Ciekawe kiedy kwiecień pokaże swoje letnie dni. Oby jak najszybciej !