czwartek, 30 marca 2017

BYŁAM , A OBECNIE BYWAM.

Ostatni weekend spędziłam w mojej "budzie" :), jak ją nazywam, w Szczyrku. Trzeba było ją trochę przewietrzyć po zimie, no i odkurzyć. Tą drogę dotarliśmy do celu.



Słońce na niebie się pokazywało, ale był też bardzo zimny wiatr. Po przyjechaniu na miejsce Pepa usiadła blisko domku 



i zobaczyła, że jej "miłośnik" już się w nią wpatruje.



Ja miałam nadzieję, że zobaczę wiosnę w lesie. Poszłam na spacer, ale niestety zbyt dużo nie zobaczyłam. Był przekwitający wawrzynek




żywiec gruczołowaty dopiero w niektórych miejscach zaczął pokazywać swoje kwiatki.



Najwięcej było lepiężnika białego.



Mimo moich poszukiwań nic więcej nie znalazłam :(.
Ja nie byłam zbyt zadowolona ze spaceru, ale Pepa chyba tak, bo mogła sobie pobiegać gdzie chciała


i pogryźć patyki.



W tym tygodniu pogoda się znacznie poprawiła, więc pracuję w ogródku. Ciężko mi to idzie i pomału z powodu mojego ograniczenia ruchu spowodowane biodrem "do wymiany". Czas zajmuje mi ogródek, więc na bloga jest go znacznie mniej :(. Nie wyobrażam sobie jednak nie bywać teraz w nim, bo widać w nim wiosnę, są kwiaty i kolory :)))

krokusy


pierwiosnki


ciemierniki, 


przylaszczki, 


sangwinaria, 


cebulica, 


cieszynianka wiosenna,


fiołki, 


żonkile.


Zdecydowanie więcej jest wiosny w moim ogródku, niż w lesie w Szczyrku. Tam jeszcze trzeba poczekać na kwiatowe widoczki.
Pepa w ogródka mniej się bawiła, bo wygrzewała się w słoneczku, 


a co robiła pszczoła, nie będę komentować :)))






wtorek, 21 marca 2017

SPACER PO KRAKOWIE I ZDJĘCIA TEGO "CO WPADŁO MI W OKO" :)

Uwielbiam Kraków i gdy tylko to jest możliwe jadę do tego miasta. Byłam w piątek. Nie był to wyjazd planowany, bo ja bym wybrała późniejszy termin, jak będą kwitły magnolie na Wawelu. Mąż jednak miał coś do załatwienia, więc nie mogłam nie skorzystać z okazji i pojechałam też. On zajmował się swoimi sprawami, a ja z Pepą spacerowałam po Rynku, uliczkami przy nim i po Plantach. Pepa miała jednak inne zainteresowania niż ja i trudno mi było jej dogodzić, skupić się na jakimś obiekcie i robić zdjęcia. Dlatego też idąc z nią robiłam zdjęcia tego "co wpadło mi w oko" i to Wam pokażę :).

Na Rynku,
                                                





idziemy dalej i gdzieś po drodze, 






Pepa miała chyba ochotę na lody, bo tu można je kupić, ale niestety było nieczynne :(.



Spacerowaliśmy po Plantach gdzie jest ciekawy pomnik Jana Matejki.


No i Brama Floriańska z płaskorzeźbą św. Floriana, 


gdzie przy murze miejskim sprzedawane są obrazy i dla Was wybrałam taki zabawny z kotkiem i myszką :)


Dzisiaj pierwszy dzień wiosny i przywitałam ją kwiatkami, które dzisiaj posadziłam w ogródku.




poniedziałek, 13 marca 2017

WIOSNO, SZYBCIEJ PROSZĘ :)

Do kalendarzowej wiosny jeszcze tylko parę dni. W ogródku już ją widać, ale za mało jak dla mnie, chociaż z drugiej strony, cieszy oczy, to co jest. Byłam z Pepą w ogródku i oprócz szukania wiosny coś już tam zrobiłam, a szczególnie przycinałam, co trzeba. Szkoda, że  pogoda była tak "szara".
Pepa po przyjściu do niego usiadła i robiła ogólny przegląd :).


Ja szukałam kwitnących kwiatków. Są przebiśniegi




których Pepa pilnowała jakiś czas :).


śnieżyce,


pąki ciemiernika,


białe wrzośce, były i różowe, ale chyba nie przetrwały zimy.


Pepę zainteresowało "oczko wodne", tylko nie wiem czego wypatrywała, bo tam nic ciekawego jeszcze się nie dzieje :(.


Za to obok na trawniku były stokrotki.



Krokusy jeszcze w pąkach, a to jest ten pierwszy.  


Był też pierwszy rozwinięty kwiatek pierwiosnka, ale już go jakaś "paskuda" zdążyła nadjeść.


Tak, tak Pepa szukaj winowajcy.


I to wszystko, jak na obecną chwilę. 
Pepa jeszcze raz patrzyła na cały ogródek, 


bo może więcej oczekiwała, tak jak i ja. A może nam obu za dużo się marzyło zobaczyć. Trzeba jeszcze niestety poczekać, ale wiosno, proszę, chodź szybciej do nas !!!



poniedziałek, 6 marca 2017

AUSTRIA - ZAMEK HOCHOSTERWITZ

Na południu Austrii w Karyntii  na dolomitowej skale o wysokości 175 m stoi średniowieczny zamek.  


W latach 1570-1586 na drodze do zamku o długości 620 metrów wybudowano 14 bram obronnych. Każda jest inna. Nie widziałam jeszcze nigdzie tylu bram do jednego zamku i mimo moich problemów z biodrem postanowiłam przejść tą droga do zamku. Zapraszam więc i Was na ten spacer. Pokażę tylko kilka bram, bo dla mnie przejście pod nimi wszystkimi było ciekawe, ale dla Was mogło by być nudne. Po drodze popatrzycie też na inne widoki.








Za tą bramą jest zejście do kościółka.



Z drugiej strony widoczny jest zamek.



Za tą kolejną bramą jest mały ogródek.





No i ostatnia brama :)



Dzięki takim zabezpieczeniom drogi do zamku nigdy nie został zdobyty. 
Zamek jest w rękach prywatnych i nie do wszystkich pomieszczeń jest dostęp i tylko w okresie letnim. Można tam zobaczyć kolekcję broni, zbroje rycerzy, galerię portretów. Poszedł tylko mąż, a ja z Pepą zostałam na dziedzińcu i siedziałam na ławeczce, 



a później poszłam z nią popatrzeć na widok z zamku na okolicę. 





DUSIU pięknie dziękuję za otrzymany prezent za wzięcie udziału w zabawie na Twoim blogu. Zajączek z marchewką jest już u mojej wnuczki.