czwartek, 27 września 2012

SPACER PO BARCELONIE

Będąc na wakacjach nad morzem w Hiszpanii, tak jak pisałam, nie tylko plażowałam, ale i zwiedzałam ciekawe miejsca. Jednym z nich była Barcelona, stolica Katalonii.Byliśmy tam jeden dzień, więc i post będzie jeden. Zapraszam więc na spacer, ale radzę ubrać wygodne buty :), bo spacer będzie długi i mam nadzieję ciekawy. Zaczynamy od Ogrodu Botanicznego, założonego w 1930 roku na górze Montjuic, kiedyś było to składowisko odpadów komunalnych. Teraz to ogród o powierzchni 14 ha , który posiada kolekcję roślin klimatu śródziemnomorskiego ze wszystkich pięciu regionów świata, w którym występuje. No to idziemy, będę przewodnikiem.




Na początek piękne lilie wodne,



a dalej : kwiat eukaliptusa australijskiego,



drzewo trawy (Australia),



owoce peruwiańskiego drzewa pieprzowego,



kwiaty akacji ( zapach przy drzewie był bardzo mocny i miły),  



pinia, która stała na wzgórzu, z którego można było zobaczyć na dole miasto



i do którego idąc zobaczyłam pięknego motyla.




Teraz schodzimy do miasta i tu cytat pisarza Carlosa Ruiza Zafona z książki " Cień Wiatru":
          " To miasto ma czarodziejską moc.
             Zanim człowiek się obejrzy,
             wejdzie mu pod skórę i skradnie duszę."
Całej duszy mi miasto nie skradło, ale z pewnością jej część. Szczególnie zauroczona jestem tym, co stworzył Antoni Gaudi, architekt i inżynier, żyjący w latach 1852 - 1926, słynący z wyjątkowych projektów. Jego dzieła wydają się zaprzeczać wszelkim kanonom architektury, nie kierował się on ani symetrią, ani linią prostą, wszystko jest jakby dowolne. Pokażę je wam w takiej kolejności, w jakiej ja je oglądałam. 
CASA BATLLO, dom przebudowany w latach 1904-1906 dla producenta tekstyliów Josepa Batllo. Do dekoracji zewnętrznych ścian budynku Gaudi wykorzystał nietypowe materiały - różnokolorowe kawałki ceramiki i potłuczone kafle.





CASA MILA, dom powstały w latach 1906 - 1910, dla przedsiębiorcy Pere Mili i jego żony. Fasada budynku przypomina wzburzone morze. Wygląda ciężko i monumentalnie choć wzniesiona jest z cienkich wapiennych płyt. Balkony zdobią kute z żelaza balustrady ( każda inna) przybierające kształt dzikich chaszczy. Zwróćcie uwagę na układ okien  na kolejnych piętrach, nie powtarza się na następnym lub poprzednim piętrze.



SAGRADA FAMILIA, Świątynia Pokutna Świętej Rodziny, to główne osiągnięcie projektanta Gaudiego. Budowę świątyni  rozpoczęto w 1882 roku. Początkowo jej projekt zlecono innemu architektowi, ale ten wszedł w konflikt ze zleceniodawcą projektu i zlecenie otrzymał Gaudi. Zmienił on całkowicie projekt, nadając mu własny styl. Przez cztery dekady pracował intensywnie nad konstrukcją, a całkowicie jej poświecił ostatnie 15 lat życia. Pracy nie ukończył, bo zginął tragicznie pod kołami omnibusa. Za jego życia została zakończona  jedynie jedna z trzech zaprojektowanych fasad.  Do dziś nie zdołano budowli zakończyć, prace jednak cały czas trwają. 






PARK GUELL, nazwa pochodzi  od zleceniodawcy projektu, a jednocześnie przyjaciela Gaudiego, Eusebia Guella. Gaudi nie był jednak jedynym jego projektantem, był zbyt zajęty Świątynią. Park na wzgórzu El Carmel budowano od 1900 - 1914 roku. Obecnie to  park miejski. Po wejściu za bramę parku widzimy dwa ciekawe budynki. Chętnie bym w którymś z  takim bajkowym domków zamieszkała.





Później  w górę prowadzą schody, przy których jest salamandra ( fontanna ) i trudno tam było zrobić dobre zdjęcie, bo  odwiedzający też chcieli to zrobić.



Kolumny o wzorach antycznych, których kawałki widzicie, są w tzw. Sali Kolumnowej i jest ich 86. Nad nią jest, nazwany przez Gaudiego, teatr grecki, opasany ławką o długości 152 metrów. Mówi się, że to jest najdłuższa ławka świata.





Można też pospacerować po alejkach



i pójść wyżej, aby zobaczyć plac z ławką i panoramą miasta.  



I tutaj usłyszałam "krzyczące" zielone papugi  i mam jedną.



W Barcelonie byliśmy 11 września, a to dzień Święta Narodowego Katalonii. W mieście były tłumy manifestantów, śpiewy i wspaniała atmosfera.



Nawet dzieci brały udział w świętowaniu :).




            ZMĘCZENI ?,         PRZYPUSZCZAM,                             ALE JA TEŻ BYŁAM ZMĘCZONA :)

czwartek, 20 września 2012

BYŁO MORZE

Byłam nad morzem Śródziemnym w północno - wschodniej Hiszpanii. Stałym miejscem pobytu był camping nad morzem w Torroella de  Montgri. Oczywiście nie spędzałam na plaży całego czasu, były wycieczki w różne ciekawe miejsca, które postaram się pokazać w następnych postach.
Przyznam, że dwudniowa podróż samochodem była męcząca, ale po wjechaniu do Hiszpanii "pędziłam" nad morze, jak poniżej pokazana chmura na niebie.



No i jestem i już się na nie patrzę, jest pięknie,



chociaż wieje silny wiatr.





Są na szczęście wydmy, za którymi można się trochę schować przed nim.



Niektórzy plażowicze budowali sobie dodatkowe osłony przed wiatrem i sypiącym piaskiem.



Ja spacerowałam po plaży i szukałam muszelek. Niestety prawie ich nie było. Znalazłam ich troszkę i to bardzo małych, ale na pocieszenie były i monety :).



Kamyków też było mało, ale nazbierałam ich na tyle, aby ułożyć z nich małe serduszko, które podarowałam morzu, a właściwie morze samo sobie je zabrało.



Muszelek mało, kamyków też, chodziłam więc, robiłam zdjęcie i patrzyłam na mewy.



Wieczorem  były miłe spacery.



Morze podziwiałam też w innych miejscach. Popatrzcie też na to, na co ja patrzyłam.












A ten piękny hibiskus jest dla Was za cierpliwe czekanie na mój powrót i wspaniałe komentarze pod poprzednim postem :)))