środa, 30 listopada 2011

DLA POPRAWY NASTROJU .

Na dworze jesień, na szczęście jeszcze nie "zimowa". Jak na ostatniego listopada pogoda jest wręcz niesamowita, nawet słonko czasami zaświeci. Jednak w przyrodzie robi się coraz bardziej smutno, szaro, drzewa  tracą ostatnie listki. 
Postanowiłam więc w domu znaleźć coś, co może trochę humor poprawić. Zerwałam z moich pięknie kwitnących storczyków dwa kwiatki i zrobiłam  im małą "sesję zdjęciową".
Tutaj są w szklanej misie z muszelkami zanurzonymi w wodzie:








Ten jest ze swoim odbiciem w wodzie.




Nawet moja "złota rybka" z akwarium patrzyła na nie.




Wieczorem też im zdjęcia zrobiłam.




A tu w towarzystwie  łabędzia :-).






Na koniec rozwiązanie zagadki z poprzedniego postu.
 Brugmansia ( trąby anielskie ), to z jej kwiatu był 
"środeczek".







sobota, 26 listopada 2011

TROCHĘ SŁONECZKA, NIEBO BEZ CHMUR I ...

Dzisiaj, a właściwie to wczoraj ( piszę po północy ) zaświeciło słoneczko




i niebo było bez chmur. Mimo, że nadszedł czas szarości, to na tle błękitnego nieba wszystko zrobiło się  bardziej kolorowe i ładniejsze.
Drzewa





i ptaki  o niewielu barwach .








Na koniec, żeby postowi dodać jeszcze koloru słonecznego  - ZAGADKA.
              Jakiego kwiatu to "środeczek" ?


ODPOWIEDŹ w następnym poście.

wtorek, 22 listopada 2011

PTASIE JEDZONKO

Ptaki, które będą z nami jesienią i zimą na brak jedzenia nie mogą jeszcze narzekać. Mają:
                                   owoce jarzębiny,




                                     nasiona jesionu,




                                    owoce ognika,




                                owoce ligustra pospolitego




                                      i nawet jabłka .




Ja jednak do karmika zawieszonego na balkonie wsypałam już słonecznik,




bo byłam ciekawa, czy znajdą go ptaki, mając tyle do jedzenia. 
I znalazły go sikorki . Właśnie jedna na daszku domku stanęła i innym ogłosiła, że jest jedzonko.




Chętna szybko się znalazła.




Inna,  która sobie pozwoliła na zdjęcie z bliższej odległości, 




patrzyła na kolejną sikorkę, która siedząc na konewce patrzyła do jej środka.




Zastanawiała się pewno, czego ona szuka. Ale po chwili siedząca na konewce oznajmiła, że jest w niej woda.




Nie tylko jadły i piły, ale na linie uczyć się chodziły :-).




Na koniec rozwiązanie zagadki z poprzedniego postu. Kwiatek, którego "środeczek" pokazałam to   MALWA




Wielu komentujących zgadło i brawo dla nich.

czwartek, 17 listopada 2011

JESIEŃ ZABRAŁA KOLORY

 Dzisiaj byłam w ogródku. Oczywiście grabiłam resztki liści, ponadto "otulałam"  potrzebujące tego rośliny, posypałam dolomitem ziemię i zawiesiłam karmik dla ptaszków ( nasypałam już tam nasiona słonecznika ). Idąc do mojego ogródka zobaczyłam w innym, ślicznego koguta w kolorach jesieni. 




Chodząc po ogródku szukałam kolorów. Było ich niestety już mało.Zobaczcie sami.






Oo, a co to za "potwór" ( huba ) wyrósł na moim starym, ale lubianym bzie,




nawet mój piesek mu się przypatrywał.




Dalej szukam kolorów  i znowu,




ale przyfrunęła kolorowa zmiana barw,




i jest jeszcze jest coś  o żywszych kolorach ( liście żurawki).




Wracając z ogródka zobaczyłam , ku mojemu zdziwieniu,  u kogoś młodą  kózkę.            






A na koniec, żeby sobie przypomnieć letnie kwiaty, zagadka.
Jakiego to kwiatka " środeczek" ?




Odpowiedź na zagadkę będzie w następnym poście :-)

poniedziałek, 14 listopada 2011

WIDOCZKI Z DOLINY KOŚCIELISKIEJ

Ostatni długi weekend spędziłam  w naszych pięknych górach - Tatrach Zachodnich.
Była przepiękna słoneczna pogoda i wybrałam się z przyjaciółmi do Doliny Kościeliskiej. Ma ona około 9 km  długości i liczne odgałęzienia. Ja poszłam tylko głównym szlakiem i podziwiałam widoki z dołu, inni poszli w góry.Takich spacerujących jak ja,  było bardzo, bardzo wielu. Widoków starczyło dla wszystkich, każdy z pewnością podziwiał co innego. Co ja podziwiałam popatrzcie:
- promienie słoneczne przedostające się między drzewami,


- strumyk wijący się wokół drogi,


- porośnięte mchem kamienie w wodzie



- i drzewo.


Tam gdzie nie docierało słońce, drzewa były oszronione.


Po drugiej stronie widok był zdecydowanie inny.


Tam też zobaczyłam "kwiatki" na złamanym drzewie.


Niestety prawdziwych kwiatów już nie było i cieszę się, że było chociaż tak zielono
i , że mogłam zobaczyć jeszcze góry prawie nie przykryte śniegiem.


A na koniec bernardyn ( psy często w Tatrach spotykane ), który mnie czule oblizał.